sobota, 25 stycznia 2014

Prolog Jak wiele może przynieść zwykły poranek

wschod-aka-drzewo-slonca-aweczka.jpeg

Muzyka. Promień słońca łaskoczący po twarzy. Brzdęk zmywania naczyń. Dla Amanda Grace Deathling mieszkającej w małym domku na skrzyżowaniu ulic Black i White oznacza to tylko jedno - już ranek. Otworzyła powoli oczy.. choć nie, w sumie to tylko jedno oko. Ogarnęła krótkim spojrzeniem cały pokój. Widząc, że nic w nim się nie zmieniło, zamknęła je z powrotem. Zacisnęła powieki. Ostatnimi czasy tyle się działo.. a teraz jest już w domu, wróciła ze szkoły Magii i Czarodziejstwa Hidden i  nareszcie będzie mogła odpocząć. Tak przynajmniej myślała jeszcze wczoraj, podczas powrotnej podróży pociągiem. Tęskniła za swoim wygodnym łóżkiem. Jednak teraz już nie wiedziała, czy przypadkiem nie lepiej czuła się tam skąd odeszła?
Z rozmyślań wyrwał ją głos mamy
- Amy, już się obudziłaś?
- Tak mamo, a nawet jeśli dotychczas bym nie spała, twój głos z pewnością by mnie obudził- odkrzyknęła młoda czarownica po czym przykryła głowę poduszką.
Po chwili jednak wstała i po wszystkich codziennych czynnościach wróciła do pokoju. Wszystko idealnie poukładane leżało na drewnianych, brązowych półkach. Większość wyposażenia jej własnego kącika stanowiły przede wszystkim różnego rodzaju książki, tu i ówdzie wisiało jakieś zdjęcie lub leżał stary pluszak z dziecinnych lat. Jej uwagę przyciągnęła fotografia przyjaciół z Hidden - jedyne magiczne zdjęcie w całym pokoju. Wyjęła je z kolorowej ramki i włożywszy do książki wyszła na dwór.
Mogło być najwyżej koło dziesiątej. Amanda udała się do swojego ulubionego miejsca tzn do okolicznego parku. Było w nim prawie pusto, w ciszy słychać było śpiew ptaków. Zrobiła głęboki wdech i nagle ktoś szarpnął ją za rękę
- Szybko, chodź, musimy uciekać, biegnie tu jakiś szaleniec, zobaczył mnie na ulicy i z nożem w ręce biegnie za mną już czwartą ulicę, chyba chce mnie zabić, szybko, biegiem! - wrzasnął chaotycznie dziwny człowiek jednocześnie ciągnąc Amy za sobą i szaleńczo wytrzeszczając oczy
- Dobrze, tylko spokojnie proszę powiedzieć od początku.. - powiedziała zdziwiona cały czas biegnąc kurczowa trzymana za rękę. Po chwili oprzytomniała - Chwila, kim ty w ogóle jesteś, przecież ja cię nie znam, puszczaj natychmiast! - wyrzuciła z siebie ze złością. Próbowała wyzwolić się z uścisku lecz wtedy uciekinier uskoczył za wielki stojący samotnie śmietnik, ciągnąc ją za sobą.
- Ciii! - wyszeptał cicho stojąc z Amandą twarzą w twarz lecz cały czas spoglądając z przerażeniem w stronę alejki. Nasza osłupiała bohaterka dopiero teraz miała okazję przypatrzeć się tej dziwnej osobistości. Okazało się mianowicie, że był to chłopak mniej więcej w jej wieku. Miał średniej długości brązowe, lekko pofalowane włosy, i tego samego koloru oczy. Najbardziej jednak rzucała się w oczy jego blada cera i oczywiście to paniczne przerażenie. Dziewczyna spojrzała w tym samym kierunku co młodzieniec - już myślała, że chłopak postradał zmysły lecz po chwili na ścieżce rzeczywiście ukazał się opisywany przez niego człowiek. Biegł, jednocześnie śmiejąc się wariacko. Rzeczywiście trzymał coś w ręce.  Amanda przestraszyła się nie na żarty. Szaleniec się zbliżał, teraz to ona z całej siły złapała za rękę stojącego obok chłopaka. Spojrzała na niego ponownie  i zauważyła wystające z jego kieszeni zdjęcie. "Dziwne.." - pomyślała lecz było zbyt przerażona by się nad tym zastanawiać
- Teraz już mi nie uciekniesz. - głos dochodził znad ich głów, lecz nim którekolwiek z nich zdążyło spojrzeć w górę głos skończył -To już koniec. - po tym oboje głośno wrzasnęli spodziewając się najgorszego, lecz zamian śmiertelnego ciosu ze śmietnika przed ich stopy zwalił się ów stary wariat z nożem w ręce.
- Aaa! To.. to jest trup, ten człowiek.. Co tu się dzieje na gacie Merlina! - wrzasnęła odskakując od starca cały czas wlepiając w niego oczy
- Akurat tym nie trzeba się przejmować. Należy się bać raczej tego, że, takich jak on jest więcej.
- Jak to, co ty opowiadasz.. - teraz dziewczyna patrzyła na zmianę na ciało i na chłopaka. Przez chwilę zapadła cisza, aż nagle .. domniemane zwłoki znikły.
Na twarzy młodzieńca pojawił się wyraz ulgi. Spojrzawszy w stronę teraz już nie tylko przerażonej ale i zszokowanej dziewczyny wyciągnął do niej rękę z szelmowskim uśmiechem
- Z tego wszystkiego zapomniałem się przedstawić. Jestem Carl.
Amanda w odpowiedzi nieśmiało wyciągnęła rękę
- Amanda.. - ledwo to powiedziała, poczuła, że wiedziona dłonią nowo poznanego robi obrót i w ułamku sekundy trafia w jego ramiona w niezbyt komfortowej pozie parę centymetrów nad ziemią.
- Więc co teraz? - wyszeptał uśmiechając się bezczelnie
- O nie tego już za wiele, masz mnie natychmiast puścić! - Carl spojrzał w górę po czym uśmiechnął się złośliwie
- Jak sobie chcesz
Zaśmiał się osłupiała Hermiona wylądowała na ziemi.
- Ty! - wysyczała przez zęby za oddalającą się postacią a jej wzrok spoczął na czarodziejskiej fotografii..

Może trochę krótko, ale rozwinie się dopiero w następnych wpisach.
Wasza Angie

1 komentarz:

  1. Angie! Czy to ty z tytanek wschodu?? Pewnie ty sądząc po opowiadaniu. Tylko troche pozmienialaś, i w sumie teraz to nie jest takie chaotyczne! Brawo, extra. Lece dalej :)i pisz dalej to opo.
    Ps. Możesz wyłączyć weryfikacje obrazkową? Łatwiej sie wtedy komentuje :)

    OdpowiedzUsuń